Wakacje daleko od domu, w pełnym słońcu i (prawie) bez internetu? WYSPA SAL

Zbliża się majówka, która w tym roku jest wyjątkowo długa, a Ja wiem gdzie chętnie spędziłabym te dni gdybym tylko mogła! Co prawda byłam tam już w wakacje i wróciłam zachwycona. Mówię tu o Wyspach Zielonego Przylądka - a konkretnie jednej wyspie - Sal. Gdy wysiadłam na lotnisku (po 10 godzinach lotu, bo w Barcelonie mieliśmy przerwę na tankowanie) byłam przerażona - było GORĄCO (cieplej niż w Egipcie, skąd wróciłam z poparzoną brodą), a poza tym- nie było tam nic. Lotnisko było małe i w niczym nie przypominało żadnego na którym byłam (oprócz naszego samolotu i pracowników nie było nikogo), a po wyjściu z lotniska nie było nic - kompletnie - jedna palma i słaby asfalt. Pomyślałam tylko "Tato, co ty wymyśliłeś?!", mama miała na twarzy wypisane to samo. Dojechaliśmy do hotelu iii... stwierdziłam że będzie dobrze. Co prawda domek który dostaliśmy nie spełniaŁ naszych oczekiwań (czy raczej tego, co obiecywało nam biuro podróży), to znaczy  było czysto i schludnie, klimatyzacja działała bez zarzutu - ale w samym centrum rozrywki, więc o 2 w nocy bardzo łatwo  było się obudzić i posłuchać pijanych ludzi mówiących nie w twoim języku. Domki byliśmy zmienić trzy razy (Ja i mój łopatologiczny angielski pozdrawiamy) lecz nie było wolnych - koniec końców nikomu nie chciało się przenosić :)

Wi-fi w naszym hotelu nie było. Jedyny dostęp jaki mieliśmy był łapany na chodniku, dwa hotele dalej około 22 na 15 minut - wystarczyło. Przeczytałam przez ten tydzień 6 książek w tym dwa słabe romanse, które zabrała moja mama w celu odmóżdżenia się, a których w domu nigdy bym nie przeczytała. 5 dni spędziliśmy na plaży, spacerując, opalając się czy "łapiąc fale" w wodzie - nie dało się tam długo wytrzymać - była tak słona. Jeden dzień był dniem z deszczem, a nie, przepraszam - dniem z ulewą. Mają tam podobno około 5 dni deszczowych w roku - trafiliśmy na jeden. Deszcz padał prawie cały dzień, dawno nie widziałam takiej ulewy, Przez następny dzień wszystko było zalane.

Spędziliśmy tam świetny czas i zapłaciliśmy za wycieczkę 60% ceny dzięki kupieniu jej cztery dni przed wylotem - warto czekać :)
 Tu jest stolica wyspy, wielkości małej mieściny u Nas, w Polsce, puste ulice, nie było natrętnych ludzi, nikt na siłę nie próbował Nam nic sprzedać, spokojnie można było po zmroku chodzić samemu po ulicach.


 Och, a ta małpa przyszła z facetem na smyczy! Łasiła się do ludzi, a potem skakała ze swoim właścicielem do wody, w wielkie fale z pomostu - każdy lokalny tak skakał, nikt nic sobie nie zrobił, co podziwiam.
Jedyny sposób na utrzymanie się tam jest rybołówstwo i turystyka, centrum życia tam był pomost, na którym były czyszczone świeże ryby i sprzedawane, można było kupić tam kokosy i muszle (nie można wwieść ich na teren UE) 

 Ooo, a tu widać jak byłam opalona! rekord mojego życia, skóra zeszła mi co prawda zaraz po powrocie do domu (mimo kremów z filtrem), ale i tak cieszę się z tego że chociaż na zdjęciach stamtąd jestem opalona :))
 Po tym zdjęciu zniszczyły mi się laczki, naprawiałam je jakąś żyłką, którą dał mi jakiś przypadkowy facet, widząc że próbuje to naprawić (nie wiem czy to to, ale wydaje mi się że kawałek żyłki do łowienia ryb)

 Dzień, w którym po ulewie była wywieszona czerwona flaga na plaży, nie można było się kąpać.
 To zdjęcie kocham 💖
Nadal nie wiem, jakim cudem nie spada to im z głowy i nadal nie rozumiem.

To tyle, ile chciałam wam z tego wyjazdu opowiedzieć! Sądzę że to świetna opcja do wyciszenia się i odpoczęcia od internetu.

BĄDŹ ZE MNĄ NA BIEŻĄCO
INSTAGRAM [klik]

Komentarze

  1. Takie miejsca są cudowne, żeby się zresetować i naładować akumulatory :)
    A odmóżdżenie jest konieczne dla higieny psychicznej - paradoksalnie ;)))

    OdpowiedzUsuń
  2. Takie nierozreklamowane miejsca, do których człowiek jedzie nastawiony dość sceptycznie, naprawdę potrafią pozytywnie zaskoczyć. Ciekawa propozycja dla osób chcących się wyciszyć i uciec od wielkomiejskiego zgiełku.

    OdpowiedzUsuń
  3. Piękne miejsce! I uwielbiam spontaniczne wyjazdy:)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz